Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tofik83 z miasta Częstochowa. Mam przejechane 24264.10 kilometrów + około 5000 km poza bikestats. Jeżdżę z prędkością średnią 25.01 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Tak było: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tofik83.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

od 40 do 60 km

Dystans całkowity:17307.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:674:05
Średnia prędkość:25.25 km/h
Liczba aktywności:337
Średnio na aktywność:51.36 km i 2h 01m
Więcej statystyk
  • DST 45.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 24.55km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wigilijna nocna jazda

Wtorek, 24 grudnia 2013 · dodano: 25.12.2013 | Komentarze 6

Ehhh rozpisałem się jak nigdy i akurat w tym momencie wpis nie został z jakichś powodów dodany :(

Drugi raz nie chce mi się aż tyle pisać :P

Kategoria od 40 do 60 km


  • DST 50.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 25.64km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rower - urządzenie lecznicze ;)

Niedziela, 1 grudnia 2013 · dodano: 01.12.2013 | Komentarze 1

Niby nic szczególnego. Standard do Ostrów nad Okszą a wystarczyło aby jakoś humor się człowiekowi poprawił :)
Kategoria od 40 do 60 km


  • DST 54.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 25.31km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szaro, smutno, nijako

Niedziela, 24 listopada 2013 · dodano: 24.11.2013 | Komentarze 0

Właściwie ciężko coś napisać bo ta jazda nie wyróżniła się niczym szczególnym. Jazda w nocy przez nieoświetlony las? Wielu tak jeździ. Jazda w siąpiącym deszczu? Nie ja pierwszy i nie ostatni. Że uciapałem się jakąś mazią wjeżdżając do Czewy? Każdy rowerzysta zna drogi wokół Częstochowy.
Ale na 5 minut "sławy" na bikestats nie każdy może sobie zasłużyć hehe :

54 km do "sławy" haha © Tofik83


Aaaa zapomniałbym o trasie:
Czewa -> Kalej -> Wręczyca Wielka -> Blachownia -> Konopiska -> Rększowice -> Nierada -> Brzeziny -> Częstochowa.

  • DST 52.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 26.44km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

>3500 :)

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · dodano: 11.11.2013 | Komentarze 0

Plan na rok 2013 został wykonany !! 3500 km za mną, do wyrównania ubiegłorocznego dystansu zostało niecałe 200 km.

Trasa: dom -> praca -> Ostrowy nad Okszą (przez Cykarzew Północny) -> Nowa Wieś -> Częstochowa (dom)
Kategoria od 40 do 60 km


  • DST 42.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 26.25km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szaro, smutno, nijako

Wtorek, 5 listopada 2013 · dodano: 05.11.2013 | Komentarze 0

Pogoda niestety już typowo jesienna. Do tego delikatna mżawka; szybko robi się ciemno.. :/
Kategoria od 40 do 60 km


  • DST 59.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 21.33km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Aby dzień święty święcić ;)

Niedziela, 3 listopada 2013 · dodano: 03.11.2013 | Komentarze 2

Udało mi się zwlec z łóżka niemal w środku nocy i stawić się na zbiórce o godz. 8.30. Oprócz mnie stawili się Edyta, Alek, Daria i Rafał. Takim składem z Błeszna pojechaliśmy na Bugaj gdzie wjechaliśmy na niebieski szlak którym dojechaliśmy aż do Dębowca i tam dalej szlakiem pomarańczowym dojechaliśmy do szosy między Olsztynem i Biskupicami. Ponieważ pogoda była całkiem sympatyczna podjęta została decyzja aby podjechać pod Biskupice a następnie przez Sokole Góry podjechać na małą posiadówkę do Olsztyna. Podjeżdżając pod Biskupice trochę się upociłem i stwierdziłem, że jestem zdecydowania za grubo ubrany jak na panujące warunki. Podobne odczucia miał Alek – trochę czasu upłynęło zanim zeszła z nas ta temperatura. W Biskupicach na górze wjeżdżamy na żółty szlak którym dojeżdżamy do Olsztyna – niemal pod bar Leśny. Nigdy wcześniej tym szlakiem nie jechałem więc tym bardziej dzięki za poprowadzenie mnie nowymi dla mnie ścieżkami które okazały się całkiem fajne  Po dojechaniu do Leśnego kilkanaście minut Posadówki i dalej w drogę. Tym razem asfaltowo przez Centrum Olsztyna do Kusiąt gdzie wjeżdżamy na czerwony szlak. Tu przejeżdżamy, a raczej podchodzimy, pod Zieloną Górę. Swoją drogę ciekawy jestem ile dalej bym podjechał gdybym miał możliwość skorzystania z młynka… Szeleszczące liście nadają swoisty klimacik, ale podczas jazdy trzeba zachować pełną koncentrację aby nie wywinąć orła przez chowające się korzenie i kamienie. Wszyscy zjeżdżają na szczęście w całości więc dalej jedziemy czerwonym szlakiem aż dojeżdżamy pod moją „ulubioną” do niedawna Górę Ossona. Zdecydowałem się zaatakować podjazd na swoim rowerze zrzucając wcześniej ręcznie łańcuch na młynek. Podjazd zaliczyłem za pierwszym razem czyli, jak na listopad i na fakt że do tej pory jakoś ciężko mi się jechało, nie jest źle. Na górze żegnam się ze wszystkimi dziękując im za wspólną jazdę i jadę możliwie najkrótszą drogą do domu.
W sumie wyszło prawie 60 km – i fajnie :) Oby pogoda pozwoliła jeszcze w tym roku pojeździć bo popołudniowy deszcz zachęcał tylko i wyłącznie do wypicia mocnej kawy…
Kategoria od 40 do 60 km


  • DST 49.50km
  • Czas 02:14
  • VAVG 22.16km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostał mi się jeno środek :(

Niedziela, 27 października 2013 · dodano: 27.10.2013 | Komentarze 0

Dzisiaj byłem umówiony na wspólne rowerowanie z kolegą z pracy. Założenia mieliśmy całkiem zwykłe – chcieliśmy pokręcić (być może ostatni raz w tym roku w tak sprzyjających warunkach atmosferycznych) trochę w terenie oraz uniknąć przygód takich jak ostatnio kiedy idąc czerwonym szlakiem wzdłuż Warty brodziliśmy w cuchnącej wodzie po same… jajka :P Zaczęliśmy standardowo z Dekabrystów skąd wzdłuż Armii Krajowej i JPII dojechaliśmy do budowanego węzła na DK1. Tu przedostaliśmy się na drugą stronę trasy (w tym miejscu uważam, że temu kto tak „wspaniale” oznakował przejście dla pieszych należy się medal ) i po chwili wjechaliśmy na czerwony szlak. Po chwili niespodzianka numer 1: z ostatniej posesji po lewej stronie wybiegają do nas jakieś 2 kundle i nie wygląda na to, że mają pokojowe zamiary. Udaje nam się obok nich przejść trzymając gazy pieprzowe w rękach :( Dalej bezproblemowo docieramy do Mirowa, atakujemy terenowo Górkę Przeprośną po czym zjeżdżamy z niej również terenowo. Na dole niespodzianka numer 2: okazuje się, że moja przednia przerzutka wydaje jakieś bliżej nieokreślone odgłosy. Ponieważ wydaje się, że wystarczy regulacja na lince po chwili ruszamy dalej. Po ujechaniu kawałka okazuje się, że łańcuch tak trze o ową przerzutkę, że mój rower wydaje odgłos skutera rodem Made In China. Dojeżdżamy więc do najbliższego przystanku PKS w Siedlcu i przystępujemy do działania. Okazuje się, że możliwe jest tu tylko takie ustawienie przerzutki z ustawieniem na stałe środkowej tarczy z przodu żeby dało się jako tako jechać. Towarzysz (hehe) wykonuje większość czynności (dzięki) i już mamy odjeżdżać kiedy spoglądam na swoje przednie koło a tam niespodzianka numer 3: kapeć :/ Obracam rower aby zdjąć koło, wylewam trochę picia z bidonu przez niezamknięty ustnik, uderzam się głową (całe szczęście, że nie zdjąłem ka ka kasku :P) w wiatę przystankową i wymieniam dętkę.
Nasz nieplanowany Pit Stop wyglądał mniej więcej tak:



Jedyne co muszę przyznać to fakt, że przynajmniej było wesoło. Po zmianie dętki jedziemy do Mstowa gdzie wjeżdżamy na niebieski szlak którym dojeżdżamy do Małus. Mieliśmy w planach dotarcie, przez Sokole Góry do Olsztyna ale z racji ograniczonego czasu przez moje problemy techniczno sprzętowe obieramy kierunek na Częstochowę. Na wysokości Góry Ossona zauważmy stojące samochody a Marcin zauważa jakieś Biuro Zawodów, niestety nie mieliśmy już czasu aby podjechać i rozeznać o co chodzi. Szkoda, że wcześniej żaden z nas nie widział żadnej reklamy czy plakatu informującego o tych zawodach. Udziału pewnie byśmy nie wzięli ale popatrzeć zawsze można. Dalej jedziemy do ul. Mirowskiej a następnie dojeżdżamy do 3 Alei. Rozstajemy się na skrzyżowaniu koło OBI. Marcin pędzi do domu a ja dokręcam sobie jeszcze jadąc do Góry Szajnowicza Iwanowa a następnie promenadą do Lasku Aniołowskiego po którym robię rundkę a następnie wracam do domu. Szybka kąpiel i udaje nam się z narzeczoną zdążyć do moich rodziców na obiad… Dobrze, że był schabowy bo po przyjściu z roweru nie zdążyłem nic zjeść...
Do następnego razu kolego ! - ciekawe co nam się wtedy przydarzy…

  • DST 42.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 28.31km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

Popołudniowo wieczorny standard

Środa, 23 października 2013 · dodano: 24.10.2013 | Komentarze 0

Wyszedłem z domu około godz. 18 więc w zasadzie jedyną sensowną opcją była standardowa pętle przez Lubojną do Kocina Starego a nastęnie przez Czarny Las z powrotem do Częstochowy. Zaraz po wyjechaniu na skrzyżowaniu Kilińskiego z Dekabrystów na ścieżce rowerowej przy moim zielonym świetle jakaś idiotka o mało co nie zabrała mnie na maskę swojego auta. I jeszcze, po moim głośnym "eeeej nie widzisz !!!" popatrzała jakimś takim pustym i tepym wzrokiem. I nie była blondynką. Dalsza część drogi bez żadnych przygód aż do Czarnego Lasu ( a może to jeszcze Kuźnica...?) gdzie jakiś cymbał nie zamknął bramy i pogoniło mnie jakieś duże czarne bydle. Wystraszylem się nie na żarty. Nawet nie zdążyłem wyjąć gazu tylko pokręciłęm co sił w nogach i zgubiłem kundla. Kiedyś w końcu zadzwonię na policję, może ktoś się czegoś nauczy...
A poza tym powrót na lampkach + ciepłe popołudnie i ciepły wieczór w III dekadize pażdziernika :) Super !!!
Kategoria od 40 do 60 km


  • DST 43.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 23.89km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

Coś się wreszcie ruszyło...

Poniedziałek, 21 października 2013 · dodano: 22.10.2013 | Komentarze 0

W końcu udało się wyjść na rower :)
Częstochowa -> Blachowania -> Wręczyca Wielka -> Częstochowa.
Ciepłe popołudnie, ale wiatr chce chwilami łeb urwać...
Kategoria od 40 do 60 km


  • DST 99.00km
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

Częstochowa -> Sulmierzyce -> Częstochowa

Niedziela, 13 października 2013 · dodano: 14.10.2013 | Komentarze 0

Dzisiaj, po prawie dwutygodniowej przerwie od rowerowania spowodowanej jakimś wstrętnym choróbskiem udało mi się zrobić dłuższą trasę. Wiadomym było, że żadna mocniejsza jazda nie wchodziła nawet w grę, dlatego od początku jechałem spokojnie. Kiedy przestał padać deszcz jechało mi się na tyle komfortowo, że 52 km przejechałem w 1 godz. i 55 min. W Sulmierzycach kilkanaście minut pauzy na ciepłą herbatę z cytryną z kawałkiem domowego ciasta i powrót, nieco inną drogą, do Czewy. Po 1 kilometrze mój licznik odmówił posługi więc dzisiejszy dystans jest podany taki, jaki wskazał Geocontext. Łączny czas jazdy pozostał niestety nieznany ;)
Okazało się, że spora przerwa + ogólne osłabienie organizmu to trochę za dużo jak na początek na taką trasę. Dlatego ostatnie 20 km pedałowania było przykrym obowiązkiem. Nie zmienia to jednak faktu, że gdybym wiedział, że braknie mi 1 km do setki na pewno bym ten kilometr dokręcił. Ale i tak jestem zwycięzcą hehe :) I, jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm, 3500 km w sezonie 2013 pęknie :D


Usłyszane dzisiaj:
-Kiedy powstało Tesco w Świebodzinie?
- 5 lat przed Chrystusem ;))))
Kategoria od 40 do 60 km