Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tofik83 z miasta Częstochowa. Mam przejechane 24264.10 kilometrów + około 5000 km poza bikestats. Jeżdżę z prędkością średnią 25.01 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Tak było: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tofik83.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2013

Dystans całkowity:207.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:08:28
Średnia prędkość:24.45 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:51.75 km i 2h 07m
Więcej statystyk
  • DST 54.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 25.31km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szaro, smutno, nijako

Niedziela, 24 listopada 2013 · dodano: 24.11.2013 | Komentarze 0

Właściwie ciężko coś napisać bo ta jazda nie wyróżniła się niczym szczególnym. Jazda w nocy przez nieoświetlony las? Wielu tak jeździ. Jazda w siąpiącym deszczu? Nie ja pierwszy i nie ostatni. Że uciapałem się jakąś mazią wjeżdżając do Czewy? Każdy rowerzysta zna drogi wokół Częstochowy.
Ale na 5 minut "sławy" na bikestats nie każdy może sobie zasłużyć hehe :

54 km do "sławy" haha © Tofik83


Aaaa zapomniałbym o trasie:
Czewa -> Kalej -> Wręczyca Wielka -> Blachownia -> Konopiska -> Rększowice -> Nierada -> Brzeziny -> Częstochowa.

  • DST 52.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 26.44km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

>3500 :)

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · dodano: 11.11.2013 | Komentarze 0

Plan na rok 2013 został wykonany !! 3500 km za mną, do wyrównania ubiegłorocznego dystansu zostało niecałe 200 km.

Trasa: dom -> praca -> Ostrowy nad Okszą (przez Cykarzew Północny) -> Nowa Wieś -> Częstochowa (dom)
Kategoria od 40 do 60 km


  • DST 42.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 26.25km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szaro, smutno, nijako

Wtorek, 5 listopada 2013 · dodano: 05.11.2013 | Komentarze 0

Pogoda niestety już typowo jesienna. Do tego delikatna mżawka; szybko robi się ciemno.. :/
Kategoria od 40 do 60 km


  • DST 59.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 21.33km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Aby dzień święty święcić ;)

Niedziela, 3 listopada 2013 · dodano: 03.11.2013 | Komentarze 2

Udało mi się zwlec z łóżka niemal w środku nocy i stawić się na zbiórce o godz. 8.30. Oprócz mnie stawili się Edyta, Alek, Daria i Rafał. Takim składem z Błeszna pojechaliśmy na Bugaj gdzie wjechaliśmy na niebieski szlak którym dojechaliśmy aż do Dębowca i tam dalej szlakiem pomarańczowym dojechaliśmy do szosy między Olsztynem i Biskupicami. Ponieważ pogoda była całkiem sympatyczna podjęta została decyzja aby podjechać pod Biskupice a następnie przez Sokole Góry podjechać na małą posiadówkę do Olsztyna. Podjeżdżając pod Biskupice trochę się upociłem i stwierdziłem, że jestem zdecydowania za grubo ubrany jak na panujące warunki. Podobne odczucia miał Alek – trochę czasu upłynęło zanim zeszła z nas ta temperatura. W Biskupicach na górze wjeżdżamy na żółty szlak którym dojeżdżamy do Olsztyna – niemal pod bar Leśny. Nigdy wcześniej tym szlakiem nie jechałem więc tym bardziej dzięki za poprowadzenie mnie nowymi dla mnie ścieżkami które okazały się całkiem fajne  Po dojechaniu do Leśnego kilkanaście minut Posadówki i dalej w drogę. Tym razem asfaltowo przez Centrum Olsztyna do Kusiąt gdzie wjeżdżamy na czerwony szlak. Tu przejeżdżamy, a raczej podchodzimy, pod Zieloną Górę. Swoją drogę ciekawy jestem ile dalej bym podjechał gdybym miał możliwość skorzystania z młynka… Szeleszczące liście nadają swoisty klimacik, ale podczas jazdy trzeba zachować pełną koncentrację aby nie wywinąć orła przez chowające się korzenie i kamienie. Wszyscy zjeżdżają na szczęście w całości więc dalej jedziemy czerwonym szlakiem aż dojeżdżamy pod moją „ulubioną” do niedawna Górę Ossona. Zdecydowałem się zaatakować podjazd na swoim rowerze zrzucając wcześniej ręcznie łańcuch na młynek. Podjazd zaliczyłem za pierwszym razem czyli, jak na listopad i na fakt że do tej pory jakoś ciężko mi się jechało, nie jest źle. Na górze żegnam się ze wszystkimi dziękując im za wspólną jazdę i jadę możliwie najkrótszą drogą do domu.
W sumie wyszło prawie 60 km – i fajnie :) Oby pogoda pozwoliła jeszcze w tym roku pojeździć bo popołudniowy deszcz zachęcał tylko i wyłącznie do wypicia mocnej kawy…
Kategoria od 40 do 60 km