Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tofik83 z miasta Częstochowa. Mam przejechane 24264.10 kilometrów + około 5000 km poza bikestats. Jeżdżę z prędkością średnią 25.01 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Tak było: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tofik83.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 86.00km
  • Czas 03:46
  • VAVG 22.83km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tegoroczna życiówka :)

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 2

Dzisiaj cały dzień straszyło deszczem a około 14 nawet trochę pokropiło, mimo to postanowiłem zrobić sobie dłuższą przejażdżkę i o dziwo udało mi się wykonać swój plan. Po południu z Tysiąclecia pojechałem do Tesco, a stamtąd czerwonym szlakiem wzdłuż Warty do Mirowa. Następnie w planach była Górka Przeprośna (szosowo) i w Siedlcu skręcam w lewo w stronę Mstowa. Stamtąd kieruje się na niebieski szlak który gdzieś mi się „urywa” :P czego efektem jest konieczność ponownego pokonania pewnej części podjazdu przez sady owocowe. W końcu dojeżdżam do Małus gdzie kilka minut pada delikatny deszczyk. Nie jest to żadna ulewa więc nie zniechęca mnie to do kontynuowania jazdy. Mijam Turów i dojeżdżam do stacji benzynowej, przecinam trasę i za chwilę gubię swój niebieski szlak – jestem na czerwonym. Po nawrotce i odnalezieniu szlaku niebieskiego kontynuuje jazdę. Przed jednym z szybkich zakrętów gdzie z racji krzaków po obu stronach ścieżki nie widać co jest dalej przy sporej prędkości profilaktycznie krzyczę „uwaga !” i wtedy kilkanaście metrów przede mną przez szlak przebiega sarna :) Dojeżdżam do Zrębic i kieruje się na Biskupice. Asfaltowy podjazd, dwuminutowy postój na kupno picia i ruszam w stronę Zaborza które mijam i przez Przybynów dojeżdżam do Masłońskich. Od Przybynowa zaczyna mocniej padać więc jazda staje się coraz mniej przyjemna. Dlatego też odcinek do Poraja mija mi wyjątkowo szybko :P Kieruje się na Choroń gdzie postanawiam zatrzymać się na kilka minut aby w spokoju zjeść batona. Podjeżdżam do sklepu „ABC” w którym w tamtym roku byłem częstym gościem, kupuje baton i sok i siadam żeby się posilić. Wtedy jeden z miejscowej „elyty” zaczyna mnie bez powodu wyzywać. Jego kompani starają się go uspokoić a i ja zachowuje spokój bo wiem, że nie ma sensu się odzywać. Ja byłem sam, ich razem chyba pięciu + jedna „dama” heh. W każdym razie jego ciągłe zaczepki zaczynają mi coraz mocniej działać na nerwy więc wstaję i wychodzę z tego ogródka. Idę do sklepu i proszę siedzącego tam wielkieeeego pana (właściciela?) o podanie adresu bo będę dzwonił na policję. Wiszę, że facet aż się zagotował, ale pyta co się stało więc grzecznie odpowiadam mu, że spokojnie usiadłem i chciałem zjeść a jeden z jego klientów który na jego terenie (w obrębie sklepu) spożywa alkohol i wygląda na nietrzeźwego ubliża mi od „ch..w i innych podobnych”. No wtedy z miłego Pana sprzedawcy wychodzi bestia bo zrywa się z krzesła mówiąc żebym nie dzwonił i wybiega ze sklepu do ogródka i łapie tego pijaka za bluzkę (co ciekawe od razu wiedział którego tak potraktować nie pytając mnie o to :P) i rzuca nim na stół! Następnie wyprowadza go trzęsąc nim jak workiem ziemniaków na zewnątrz, a kiedy ten zaczyna coś wykrzykiwać i iść w moim kierunku rzuca nim w przeciwną stronę ! Najśmieszniejsze było to, że pokrzywdzony, i jakże porządny klient domagał się jeszcze dwóch złotych za piwo którego już nie dopił :P Żegnam więc sprzedawcę/ochroniarza informując go, że następnym razem zadzwonię po policję i dojeżdżam do pasów aby przepuścić samochody. Sprawdzam czy nic nie jedzie z drugiej strony a ten żul stoi i patrzy na mnie więc też się na niego patrzę po czym powoli odjeżdżam a on zdejmując bluzę chce się bić. Mówię mu że jest żulem, menelem i żeby się nie zmęczył oraz żeby poszedł się napić wina z kartonu. Dalej już bez przygód – Dębowiec, niebieskim koło Monaru i aż do zielonego którym dojeżdżam na Kręciwilk. Przy okazji – po większym dystansie te płyty są strasznie irytujące – jadę tędy na stojąco. Później Jesienną do Sportowej, Orkana i wzdłuż linii tramwajowej do domu.
Reasumując cały, zdrowy i mokry dojechałem do domu, fajny dystans, średnia też nie najgorsza, dużo terenu i jeden gamoń w Choroniu przez którego od tej pory będę brał ze sobą gaz pieprzowy…
Kategoria od 40 do 60 km



Komentarze
arusb
| 15:25 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj Ja już od dawna jeżdżę z pieprzowym (na bezpańskie psy) ale widzę że w innym celu też się może przydać.Tym bardziej że o Choroń też zahaczam ;-)
EdytKa
| 15:39 poniedziałek, 11 czerwca 2012 | linkuj gratuluje życiówki :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ycioe
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]