Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tofik83 z miasta Częstochowa. Mam przejechane 24264.10 kilometrów + około 5000 km poza bikestats. Jeżdżę z prędkością średnią 25.01 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Tak było: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tofik83.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 46.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 19.86km/h
  • Sprzęt KTM Chicago
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

MTB Opoczno -> Gielniów

Poniedziałek, 3 sierpnia 2015 · dodano: 03.08.2015 | Komentarze 3

Dzisiaj dane mi było wystartować w cyklu MTB Opoczno w Gielniowie – „dziecku” Marka Galińskiego… Maraton ten nazywany jest „Górską jazdą w centrum Polski” co może dziwić ale… niedowiarkom proponuje przejechać dystans mega – pewnie zmienią zdanie :)
Ja jakoś nigdy nie pamiętam dokładnie co działo się na danym kilometrze wyścigu więc opis nie będzie jakiś szczegółowy. Ale po kolei: na miejsce dojechaliśmy z Agnieszką zaraz po godz. 9 więc mieliśmy sporo czasu aby przygotować się do wyścigu, rozgrzać się i pogadać z Marcinem.
Kiedy ustawiłem się na starcie było ciepło ale nie gorąco czyli pogoda idealna do jazdy – nawet zdjąłem rękawiczki i podwinąłem rękawy aby chociaż częściowo pozbyć się tej idiotycznej opalenizny. Na początek dość długi rozjazd po asfalcie na którym tempo nie było jakieś zabójcze bo nieprzekraczało 35 km/h. Następnie wjazd w pierwszy teren: zaczynają się jakieś podmokłe ścieżki, kocie doły i inne nierówności. Na jednej z nich… gubię bidon –znowu pech?! Jestem zły ale ponieważ pędzimy całym stadem wąskimi ścieżkami nawet nie myślę aby się zatrzymać i go poszukać bo mogłoby to grozić rozjechaniem. W każdym razie musiałem prosić o łyka picia. Jeden z zawodników daje mi butelkę z Oshee ale jest tam picia może na 3 większe łyki więc…oby do bufetu który zlokalizowany jest na 20 km.Podpinam się więc pod grupkę która fajnie pracuje i tak mijamy kolejne kilometry szutrówek i podobnych ścieżek kręcąc często w granicach 30 km/h. Po drodze mijamy jeszcze jakieś bajoro gdzie koło zanurza się niemal po piastę, w międzyczasie kilka innych strumyczków przez które rower trzeba przeprowadzić/przenieść. W końcu jest 20-sty km i bufet, a raczej „bufet” bo zlokalizowany na zjeździe z nawijką o ponad 90 stopni gdzie jest podjazd. Stoi dwóch Panów którzy mają w kubeczkach izotonik i wodę więc łapę kubek w biegu wylewając połowę jego zawartości na siebie. Trochę wypiłem więc cisnę dalej. Za chwilę godzina jazdy a w nogach niemal równo 24 km! Zaczynają się coraz trudniejsze podjazdy,często po korzeniach i piasku więc trzeba się nagimnastykować aby je podjechać.Jak na razie wszystko robię z siodła więc jest ok – tak miało być! :D Tylko na każdym zjeździe (który najczęściej poprowadzony jest po korzeniach więc wytrzęsło mnie mocno) jest jakieś błoto, rozmokła trawa lub kałuża więc jestem już nieźle upaprany ale jak zawsze na maratonie – człowiek omija błoto do pierwszego piasku w gębie :P A przy okazji chwilami jazda to istne rodeo czy inna jazda figurowa na rowerze :P Pamiętam też jedno podejście pod jakiś jakby nasyp z piasku z luźnymi kamieniami wielkości kawałków cegłówek gdzie ciężko jest podejść bo osuwam się kilka razy. Nagle z tyłu głośny krzyk: ”z drogiiii!!!! Zróbcie miejsce, będę podjeżdżał !!” więc wszyscy grzecznie dajemy miejsce (ciężko nazwać to ścieżką) i w tej chwili ten sam głos z tyłu „haha żartowałem !!! nawet Diabeł by tego nie podjechał !!” Ot, taki sytuacyjny dowcip :P Dalej, poza jednym podjazdem gdzie tyle co poprosiłem o wolną ścieżkę spadł mi łańcuch i musiałem zejść z roweru i kolejnym podejściem tym razem po korzeniach wszystko z siodła.Tylko zjazdy pokonywałem mocno asekuracyjnie, na hamulcach, bo… Komuś obiecałem :) W każdym razie ubawiłem się na tych wszystkich singielkach konkretnie! Przy okazji – po 2 godzinach jazdy lekki kryzys a w nogach 40 km więc średnia spadła z 24 do 20 km/h i bolą mnie nadgarstki czyli jest ciężko -> ale tak ma być bo to nie jest parada rodzinna !!!
Bo wyjechaniu z terenu na asfalt ogień do mety - na liczniku cały czas "3" z przodu. Widziałem jakiegoś zawodnika może ze 150 m przed sobą który walczył ale co chwila się odwracał więc jechał już na oparach. Gdyby dojazdówka była dłuższa pewnie bym go dogonił… Przed metą jeszcze do pokonania runda między drzewami.

W pewnym momencie słyszę głośne krzyki Marcina „dawaj Tomek !!! dawaj, dawaj !!!”.  Przez te zakręty nie wiem z której strony ten krzyk więc odpowiadam mu głośnym okrzykiem bitewnym „łaaaaaaa!!!!!” Uśmialiśmy się z tego wszyscy :)

A teraz poważniej, czas 2 godz 19 min przełożył się na:
OPEN: 37/75
M3: 12/28

Jestem zadowolony, ujechałem a nie zarżnąłem się, nic mi sięnie stało, rower też w całości więc biorąc pod uwagę ten rok to chyba do 3 razy sztuka….
I jeszcze moje spostrzeżenia:
- przydałyby się sektory startowe z podziałem dystansów,
- pierwszy bufet średnio zaplanowany,
- miejscami brak wystarczającego oznaczenia trasy przez co uciekają sekundy.
Wszystko inne super -> było Zajefajnie !!!! :)

P.S. przy okazji przekroczyłem 3 tys km w sezonie 2015 !!!



Komentarze
Tofik83
| 15:47 wtorek, 25 sierpnia 2015 | linkuj dziękuję !!! :-)
PRZEMO2
| 09:00 wtorek, 4 sierpnia 2015 | linkuj Gratuluję ;)
Skowronek
| 21:49 poniedziałek, 3 sierpnia 2015 | linkuj Gratulacje:))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nnejt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]